Wodny ogień
flourishman
• 2013-11-06, 13:37
200
Sadystycznego nic w tym nie ma, ale jest to ciekawostka, którą warto się podzielić
Tworzenie ognia z wody? Zamiana wody w wino wydaje się przy tym pestką. A jednak powstało przenośne urządzenie, które potrafi tego dokonać bez wysiłku.
SafeFlame to zasilany bateriami palnik, na którego pomysł wpadli europejscy naukowcy. Rozwiązanie wykorzystuje zjawisko elektrolizy - zaprzęga elektryczność do oddzielenia od siebie atomów tlenu i wodoru, tworzących wspólnie wodę. Następnie urządzenie miesza za sobą ponownie oba pierwiastki na swoim czubku, tworząc w ten sposób płomień, odrobinę chłodniejszy od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.
W większości palników stosuje się mieszankę tlenu z propanem lub tlenu z acetylenem, ale nie jest to najlepsze wyjście. Natomiast płomień oparty na wodorze ma niższą temperaturę i jest bezpieczniejszy. Jest również czystszy, bo jedynym produktem ubocznym jest woda, a sam palnik nigdy się nie nagrzewa - płomień jest wytwarzany na zewnątrz urządzenia. Do tego znacznie łatwiej go kontrolować. Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na stronie SafeFlame, „długość płomienia oraz strumień ciepła wykorzystywany do pracy można błyskawicznie dostosować, dopasowując moc wejściową do stosu elektrolizera”. Krótko mówiąc, ma to zapewniać całkowitą kontrolę nad ogniem, co zapewnia przewagę nad sporą częścią tradycyjnych palników propanowych albo acetylenowych.
Nick Ludford, naukowiec pracujący dla zaangażowanej w projekt SafeFlame firmy TWI, twierdzi, że nowe rozwiązanie jest 20 razy tańsze niż palniki oparte na acetylenie, do czego przyczynia się brak kosztów związanych z przechowaniem paliwa, ubezpieczenia i transportu. W końcu woda jest tania, bezpieczna i zwykle łatwodostępna.
Tak, temat zajebany z innej strony.
Tworzenie ognia z wody? Zamiana wody w wino wydaje się przy tym pestką. A jednak powstało przenośne urządzenie, które potrafi tego dokonać bez wysiłku.
SafeFlame to zasilany bateriami palnik, na którego pomysł wpadli europejscy naukowcy. Rozwiązanie wykorzystuje zjawisko elektrolizy - zaprzęga elektryczność do oddzielenia od siebie atomów tlenu i wodoru, tworzących wspólnie wodę. Następnie urządzenie miesza za sobą ponownie oba pierwiastki na swoim czubku, tworząc w ten sposób płomień, odrobinę chłodniejszy od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.
W większości palników stosuje się mieszankę tlenu z propanem lub tlenu z acetylenem, ale nie jest to najlepsze wyjście. Natomiast płomień oparty na wodorze ma niższą temperaturę i jest bezpieczniejszy. Jest również czystszy, bo jedynym produktem ubocznym jest woda, a sam palnik nigdy się nie nagrzewa - płomień jest wytwarzany na zewnątrz urządzenia. Do tego znacznie łatwiej go kontrolować. Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na stronie SafeFlame, „długość płomienia oraz strumień ciepła wykorzystywany do pracy można błyskawicznie dostosować, dopasowując moc wejściową do stosu elektrolizera”. Krótko mówiąc, ma to zapewniać całkowitą kontrolę nad ogniem, co zapewnia przewagę nad sporą częścią tradycyjnych palników propanowych albo acetylenowych.
Nick Ludford, naukowiec pracujący dla zaangażowanej w projekt SafeFlame firmy TWI, twierdzi, że nowe rozwiązanie jest 20 razy tańsze niż palniki oparte na acetylenie, do czego przyczynia się brak kosztów związanych z przechowaniem paliwa, ubezpieczenia i transportu. W końcu woda jest tania, bezpieczna i zwykle łatwodostępna.
Tak, temat zajebany z innej strony.
flourishman
• 2013-11-06, 14:48
Najlepszy komentarz (20 piw)
quartz75 napisał/a:
Mam do ciebie pytanie, czy palnik który jest na zdjęciu to ten wynalazek? Bo na razie odkryłeś generator wodoru i to, że wodór jest łatwopalny. Zapomniałeś tylko o jednym, to już wszyscy od dawna wiemy. Szkoda, że nie wiesz co to jest bilans energetyczny. Ale i tak fajnie, właśnie się czegoś nauczyłeś.
Szkoda, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Napisałem, że temat zajebany z innej strony. Ja niczego nie odkryłem, po za tym, że internetowi fachowcy jeszcze nie raz mnie zaskoczą pisząc takie posty jakie można przeczytać powyżej. Uznałem to za ciekawostkę, o której wcześniej nie wiedziałem oraz pomyślałem, że podzielę się z resztą. No ale nie wziąłem pod uwagę tego, że skoro kilka osób o tym wiedziało, to już cała reszta musi to wiedzieć...